poniedziałek, 5 czerwca 2017

Cisza - Erling Kagge

Dlaczego książka o ciszy jest recenzowana na podróżniczym blogu? 
Bo trzeba przejść wiele dróg, by dojść do ciszy...

Zapraszam Was w podróż, która będzie inna niż te, które zazwyczaj odbywacie. Owszem, będzie zawierać znany Wam element, ale tym razem będzie on głównym bohaterem, a nie chwilową pauzą. Zapraszam Was do poszukiwań ciszy w sobie.

Tak właśnie rozpoczęłabym książkę o ciszy, gdybym ją miała sama napisać. Ale na szczęście już kilka takich powstało i te podróże stały się możliwe dla nas wszystkich. Nie każdy przecież może sobie pozwolić na tygodniowy wyjazd odosobnienia medytacyjnego ze ślubami milczenia, prawda? Być może nie każdy też by tak chciał... Przyznam, że akurat ja bardzo bym chciała.  

Ciszę chłonę i... tym razem podczas tej lektury dałam się zauroczyć.

Autor przedstawia nam swój świat ciszy, który nie jest odosobnieniem na norweskim fiordzie. Cisza, o której mówi jest czymś co każdy z nas nosi w sobie, ale nie wiedzieć czemu zakrzykuje codziennym zgiełkiem i chaosem. Powodów oczywiście jest wiele... 

Czemu boimy się ciszy?
Czemu ją zakrzykujemy?
Jak do niej wrócić?

Cisza fascynuje mnie odkąd zorientowałam się, że cierpię na nadwrażliwość słuchową i wszelkie piski, krzyki, głośne warknięcia silników i wszystko, co przekracza normę, powoduje u mnie dużo negatywnych reakcji. Przede wszystkim potężnie mnie rozprasza. Zaczęłam się wyciszać medytacją i muzyką, potem wyjazdami w głuszę i na północne ziemie. Okazuje się, że można w tej ciszy odnaleźć siebie i swój spokój, choć tu paradoksalnie przed ciszą jest burza...

33 krótkie rozdziały. W sam raz do 33 dni medytacji nad ciszą. 
Może chcesz spróbować?
Myślę, że warto.

wtorek, 24 stycznia 2017

Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście - D. Korytko, M. Pietraszewski

Zastanawiam się, ile razy uda mi się tak nakręcić czytając książkę o wysiłku, amputacji odmrożonego palca i myśleć o sobie: "Możesz dziewczyno tak wiele!".

W książce o Kukuczce nie przeczytasz jakichś niesamowitych pieśni pochwalnych o jego bohaterstwie. Przeczytasz za to o tym, ile trzeba mieć w sobie samozaparcia, wewnętrznej pasji i poniekąd klapek na oczach, by móc całkowicie dać się ponieść swojej pasji.

Autorzy zapraszają nas w krainę gór. Najpierw niskich, potem wyższych i tych najwyższych. A na nich swoich sił próbował ktoś, kto według mnie powinien być wielkim bohaterem narodowym. Bo to, jak go te góry wołały, jak bardzo dzięki nim rósł w siłę, i jak wspaniale pokazywał siłę naszego narodu jeśli chodzi o osiągnięcia alpinizmu czy himalaizmu, to jest po prostu fenomen. 

Książki mogą być różne. Czasem w nudny sposób opowiadać o pięknych osiągnięciach, a tu... tu włazimy w głowę Kukuczki niemalże od samego początku. Tajemnica i upór. Siła i mobilizacja. Niepoddawanie się. Tak niewiele, a takie benefity.

Tak. To prawa, że zginął. Że zostawił żonę i dziecko. Ale nie ginie o nim pamięć, a w nim, w jego duszy nie giną obrazy, które jako nieliczny miał szansę zobaczyć.

Jak się kocha drogę górską - lektura jest obowiązkowa!

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Coaching w drodze do SIEBIE - spotkanie 2

Za nami kolejne spotkanie, które obfitowało w wiele momentów, które również wzruszały.

Tym razem skoncentrowałyśmy się na tym, co mocno wpływa na moje JA - były to nasze osobiste wspierające i niewspierające przekonania.

Już Epiktet twierdził, że "nie zdarzenia nas smucą, ale to jak je widzimy". I to tak w zasadzie jest sednem.

Mamy pewne "wdruki" (wspaniałe słowo, które pierwszy raz wyczytałam w książkach M. Bennewicza). I te wdruki robią niezbyt dobrą robotę. Bo skądś się bierze to, że myślimy o sobie tak a nie inaczej. To wpływa na nasze "mogę" i "nie mogę". Na nasze potrafienie lub wiarę w to, że coś jest całkowicie niemożliwe. 

Według Josepha O’Connora: „Przekonania są różnymi pojęciami, które przyjmujemy za prawdziwe oraz posługujemy się nimi w naszym codziennym życiu, traktując je jako fundament. Przekonania mogą uwalniać, ale również ograniczać”.

Nie można zatem ich pozostawiać samym sobie. Bo jeśli nie wspierają, to... ograniczają. W konsekwencji wpływają na nasze życie. Pozostawiają je niezmiennym, pogrążonym w stagnacji, a nawet je wewnętrznie niszczą...

Te nasze przekonania, to w zasadzie pewnego rodzaju wewnętrzne rozmowy, monologi, które ze sobą prowadzimy. Czasami to odbijające się echem zdanie, które powtarzał nam ktoś przez wiele lat w dzieciństwie. Czasami to jednak nasz wewnętrzny głos, który krytykuje, podtrzymuje, naśmiewa, kpi lub... Co robi ten Twój?

Warto sięgnąć do kilku pozycji na ten temat, by móc popracować nad własnymi przekonaniami. A do tego posłuży Ci kilka ciekawych pozycji:







Pozycja sprzed kilku lat, ale bardzo przeze mnie polecana. Podręcznik humorystycznie napisany, z przekorą. Uczy jak być nieszczęśliwym, pielęgnując swoje wewnętrzne potwory, podszeptniki i inne skurczybyki :)











Druga pozycja również istnieje na rynku wydawniczym kilka lat, ale jest o tyle ważna, że adaptuje się ją do pracy coachingowej bardzo zgrabnie.
Dobra pozycja, która pozwala przejść trening samodzielnie i zawalczyć ze swoim gremlinem.
W odróżnieniu do książki powyżej - zawiera materiał wspierający w uwalnianiu się od tego dziada :)








Kolejne spotkanie za nami. Zostało jeszcze 8 i to napawa mnie ogromną radością :)

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Coaching w drodze do SIEBIE - autorski proces coachingowy - spotkanie 1

Proces. Wszystko dzieje się w jakimś nakładzie czasu. Gdzieś ma początek, a gdzieś swój koniec. Ten koniec jest nowym początkiem i tak doświadczamy przepływu.

To, co dla mnie ma niezwykłą wartość to droga, a ta może przecież prowadzić wszędzie i donikąd. Stworzyłam zatem coś, co pozwala gdzieś dotrzeć. Po 10 spotkaniach wszystkie dotrzemy do...

SIEBIE

Długo się zastanawiałam, czy mogę, czy mam prawo i czy podołam temu wyzwaniu. Bo mam za sobą kilka prowadzonych przeze mnie cykli rozwojowych, ale ten... TEN jest wyjątkowy. Łączy wszystko to, czego do tej pory dotknęłam i sięga sedna, tego co w nas najważniejsze - spotkania z autentyczną, prawdziwą wersją siebie.

Te 10 spotkań, to swoista mieszanka tego, co pozwala coraz intensywniej i głębiej sięgać do własnego wnętrza. Pozwala odkrywać prawdę o sobie i już nigdy się od niej nie odwracać. Doświadczenie mi mówi, że to właśnie z fałszem, fasadą żyje nam się najtrudniej. Brak akceptacji siebie wynika z tego, że próbujemy być "jacyś", a nie prawdziwi.

Stać w prawdzie o sobie jest aktem odwagi, ale też wymaga wiele pracy. Spotkań ze sobą, ciszy i refleksji. Temu właśnie służą spotkania z 7 wspaniałymi kobietami, które miały swój start 28.11.2016.

Spotkanie 1 - JA

Wszystkie uczestniczki otrzymały zestaw na 2017 rok - kalendarz #swoją_drogą oraz zestaw drewienek 12 PERSPEKTYW, o których jeszcze napiszę na blogu.


Praca, pracą - ale o dobrą atmosferę też trzeba zadbać. Zindywidualizowany kubek oraz aromatyczna herbata, która rozgrzewała nam łapki i... umysły.



Zbudowanie partnerstwa wśród nas to podstawa pracy coacha, dla którego ważnym jest działanie w zgodzie ze standardami etycznymi. Później wybrałyśmy kartę-przewodnika. Moja (bo przecież też biorę udział w tym co przygotowuję dla dziewczyn) była taka:


  • Ciekawi mnie - co w tej karcie widzisz dla siebie? 
  • Co ta karta o Tobie mówi?
  • Gdybyś miała za pomocą tej karty opowiedzieć o swoim "ja" to co by to było?



Rozmowy o tym kim jestem to rozmowy trudne. Dotykają. Ale też pozwalają w końcu na chwilę się zatrzymać. A to zatrzymanie się okazało być najważniejszym elementem i największą korzyścią dla moich uczestniczek. Bo dziś, niestety, trzeba szukać pretekstu, by móc pobyć z samą sobą. I te spotkania właśnie takim pretekstem są.

Ten proces bardzo mocno podparty było pracą z kartami Points of You. Dzięki temu wyszło znacznie więcej niż z naturalnej pogadanki. Dotknęłyśmy "ja" głębiej, bo w oparciu o metaforę, o obraz. 

Moje ja jest mocno oparte o metaforę przewodnika i kartografa.  A Twoje?

I powiem Wam, że to spotkanie miało moc. Niejednokrotnie miałam ciarki na rękach, a słowa, które padały otwierały nie tylko uczestniczki, ale też i mnie. Był przepływ, była energia, było coś, czego nazwać nie umiem, ale jakże to było magnetyczne.

To dało mi poczucie, że ten pomysł miał głębszy sens niż mogłam sobie nawet wyobrazić. Więc będzie kontynuowany... Nie tylko w Warszawie :)


Spełniona ja - chwilę po zakończeniu 1go spotkania :)

sobota, 31 grudnia 2016

21-sza stolica europejska - Północ wygrywa - Sztokholm

Najwspanialsze jest to, że w tym roku Północ była aż 3 razy. A ten 3ci pozwolił mi domknąć listę wszystkich północnych stolic europejskich i teraz śmiało mogę powiedzieć, że Północ poczułam :) Ma to dla mnie kolosalne znaczenie, ponieważ słowo Północ przewijało się w tym roku wiele razy. Odkrycie tego, że jestem jakoś silnie związana z tą ziemią jest najważniejszym odkryciem podróżniczym mojego życia. Może rzeczywiście kiedyś byłam wikingiem? ;)

Ten Sztokholm był znów taki trochę wyproszony. Znalazłam tanie bilety i kilka dni przekonywałam i M. i siebie, że warto tam pojechać. Zajęłam się wszystkim - znalazłam noclegi, kupiłam bilety i opracowałam miejsca, które chciałam zobaczyć. I... warto było!!

11.11.2016

Bladym świtem, o jakiejś barbarzyńskiej porze ruszyliśmy na lotnisko. Tym razem podróż tylko we dwoje. Ekscytacja i wyczekiwanie. Kto by tam spał w wolne dni od pracy? ;)




Kolejny wschód słońca, tym razem z lotu ptaka :)


To był bardzo długi i intensywny dzień. I łażeniu nie było końca!







Trafiliśmy na atak zimy. Cały Sztokholm objęty był akcją odśnieżania dachów. Co krok napotykaliśmy czerwone taśmy. Dodatkowo przy każdym spychaniu śniegu z dachu rozlega się gwizd gwizdka - by ostrzec pieszych w pobliżu.

Przyznam, że ten śnieg był uroczy, a przez to Sztokholm jeszcze bardziej romantyczny.

























I tak kręcąc się po uliczkach starówki, trafiliśmy na antykwariat z akcesoriami związanymi z żeglugą. Dla mnie to bardzo symboliczne, ponieważ najwięcej rekwizytów, jakie tam zobaczyłam związanych było z nawigacją. A ja ten rok mam mocno "kompasowy" i "Żyroskopowy" - cokolwiek to dla Ciebie drogi Czytelniku znaczy :)











To nie lustro! To próg, choć od początku myślałam, że lustro. I jest z tym związana historia, którą zapamiętam do końca życia:
Mariusz: No idź dalej.
Gosia: Ale tam już jest tylko lustro!
Mariusz: To dlaczego w nim nie ma odbicia?

Śmiejemy się do łez z tego do dziś :)


















Nie mogłam stamtąd wyjść :) Na szczęście atrakcji przed nami było w bród! :)

























 Zachciało nam się napić kawy, zjeść coś słodkiego. Tak dla energii. No i rozgrzać się, bo wilgotność powietrza była taka, że momentalnie się marzło. I... niespodzianka!






I dalej - na spacer :)









 Chwilka odpoczynku, obiad i ciepła herbatka w hostelu.


I dalej w drogę :)



 Sztokholm wieczorową porą.

























 Kilka kadrów Mariusza:


 Tyle śniegu!











































































































12.11.2016

Poranek. Znów na Północy budzę się bez problemu o wczesnej porze.


Więc w drogę! Dziś zaplanowany mamy taras widokowy na starówkę oraz stertę muzeów!


































Kilka słów o tej chwili postoju i posileniu się kawą i bułą:
































































Zdecydowaliśmy jednak dzisiaj zwiedzić Pałac Królewski...




















































































































































































13.11.2016

Tego dnia niebo przykryły chmury. Zdecydowaliśmy zwiedzić do końca Pałac Królewski, a potem odwiedzić Muzeum Średniowiecza oraz Muzeum Historii a na koniec - Muzeum Sztuki Współczesnej.


































Muzeum Średniowiecza



































I dalej...




























































To był najbardziej romantyczny wyjazd tego roku i nie wyobrażałam sobie ani nie śniłam, że zamknę 2016 w tak pięknym miejscu podróżniczo.
Dziękuję Ci M., że towarzyszysz mi w drodze i pozwalasz sobie towarzyszyć :)